Sto lat Namezji Ornat - życie, które przetrwało zesłanie i gospodarstwo

W gminie Świdnica świętowano setne urodziny kobiety, której losy odbijają się echem XX wieku. W skromnym mieszkaniu jubileusz miał ciepły, osobisty charakter - między wspomnieniami pojawiły się łzy i uśmiechy, a obecność samorządowców dodała wydarzeniu oficjalnego tonu. Dla wielu mieszkańców to przypomnienie o trudnościach przeszłości i sile rodziny.
- Goście, wzruszenia i oficjalne życzenia w Świdnicy
- urodziny Pani Namezji Ornat - droga od Pietryszek do Lutomii Dolnej
- Jubileusz jako świadectwo historii i codziennej wytrwałości
Goście, wzruszenia i oficjalne życzenia w Świdnicy
W dniu uroczystości przedstawiciele gminy Świdnica odwiedzili jubilatkę - wójt Bartłomiej Strózik, przewodnicząca Rady Gminy Beata Szyszka oraz radna Władysława Pałkoń. Spotkanie miało charakter kameralny; pani Namezja Ornat reagowała wzruszeniem na wizytę gości.
“Jestem bardzo przejęta Państwa wizytą” - powiedziała jubilatka.
Samorządowcy złożyli życzenia zdrowia i pomyślności, podkreślając znaczenie pamięci o starszym pokoleniu. Obecność władz gminy to także gest uznania dla wysiłku, jaki przez lata wkładała w prowadzenie gospodarstwa i życie rodzinne.
100. urodziny Pani Namezji Ornat - droga od Pietryszek do Lutomii Dolnej
Pani Namezja Ornat urodziła się 19 grudnia 1925 roku w Pietryszkach (gmina Podbrzezie). Dzieciństwo spędziła razem z rodzeństwem - Felicją, Janiną, Marianem, Henrykiem i Czesławem - we wsi Żukinka na terenie ówczesnego województwa wileńskiego (obecnie Litwa). Młodość przerwały dramatyczne wydarzenia: w wrześniu 1951 roku została deportowana wraz z matką, siostrą i bratem do pracy przymusowej w rejonie wsi Abakszino w Krasnojarskim Kraju na północnej Syberii. Do Polski powróciła w 1956 roku dzięki staraniom brata Mariana, który osiedlił się na ziemiach zachodnich po 1945 roku. Brat Henryk zginął podczas ofensywy na Berlin.
Po powrocie rodzina najpierw zamieszkała w Sierpnicy koło Głuszycy Górnej, a następnie osiedliła się w Lutomii Dolnej, gdzie otrzymała mieszkanie w zamian za utracone na Kresach majątki. Razem z mężem Michałem pani Namezja zbudowała od podstaw duże gospodarstwo mleczne. Dzięki pracy i konsekwencji gospodarstwo przez lata funkcjonowało dobrze, a ona wielokrotnie otrzymywała dyplomy oraz listy gratulacyjne za osiągnięcia w produkcji mleka. Pomimo trudnych czasów utrzymała ziemię do przejścia na emeryturę.
Sekret jej długowieczności, jak sama mówi, to zwykłe życie i ciężka praca. Przy okazji jubileuszu z uśmiechem zdradziła, że rzadko się malowała, co w jej opowieści miało znaczenie symboliczne - prostota i naturalność ważniejsze niż zewnętrzne ozdoby.
Jubileusz jako świadectwo historii i codziennej wytrwałości
Sto lat życia pani Namezji to nie tylko rocznica osobista, lecz także zapis w pamięci gminy - historii przesiedleń, rodzinnego trudu i odbudowy po wojnie. Jubilatka nadal jest otoczona opieką córki, wnuczki i prawnuczki; dba także o porządek w obejściu, co dla bliskich stało się symbolem jej hartu ducha.
Dla mieszkańców taki jubileusz ma praktyczny wymiar - przypomina o wartościach przekazywanych z pokolenia na pokolenie i o tym, jak ważne jest wsparcie dla starszych sąsiadów. Warto zwrócić uwagę na gesty, które można powtarzać na co dzień: odwiedziny, pomoc w drobnych sprawach, pamięć o osobach, które budowały powojenne życie gminy. Obecność przedstawicieli gminy Świdnica pokazuje, że takie momenty są dostrzegane i doceniane oficjalnie, a historie pojedynczych rodzin splatają się z historią całego regionu.
na podstawie: UG Świdnica.
Autor: krystian

